Wybrałam się z Biesami na spacer po Warszawskiej Królikarni (przy ul. Puławskiej) Zabraliśmy królika coby Wam trochę pokazał tej Warszawy :)
Zaczynamy zwiedzanie od zniszczonych rzeźb zgromadzonych tuż przy wejściu, chłopaki niechętnie tu chcieli wejść, ale jak zobaczyli dzika - to weszli od razu. Dzik jest wykonany w betonie przez Stanisława Komaszewskiego i ma już trochę lat bo stworzony był około 1935 roku.
Zaraz po wejściu rzuca nam się w oczy szklana rzeźba - bardzo lubiana przez chłopaków, bo to taki szklany labirynt. Rzeźba zwana jest Dedal i jest autorstwa Krystyny Szwarzer-Litworni
Idziemy dalej a tam głowy. Mi się od razu skojarzyła piosenka Elektrycznych Gitar "Głowy Lenina znad pianina" i z takim tekstem zwiedzaliśmy dalej Królikarnię :)
A głowy są autorstwa Xwawerego Dunikowskiego
Idziemy dalej i podziwiamy widoki, sprawdzamy jakie warzywa rosną w ogródku i schodzimy też na dół (schody po bokach pałacu)...
A tam wojownicy :)
Przed pałacem odpoczywa pies. Mocno przytulony przez Ko :) Pies jest rzeźbą z 1887 roku więc już swoje widziała
Jest też "Leżący" co leży i podgląda wszystkich co przychodzą do Królikarni. Miejsce ma niczego sobie, bo widok na leżaki pod jabłoniami :) Ciekawe co on tam wypatrzył.
Po zwiedzaniu jest czas na plac zabaw - ale trzeba wyjść z terenu Królikarni. A jak już wyjdziecie z Królikarni to pod nią są niesamowite tereny na spacer :)
Idźcie i spacerujcie :)
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza