Opowieść ta przeszła już sporo pokoleń i jeszcze pewnie sporo przed nią. To naprawdę ponadczasowa opowieść o przygodach plastelinowego ludzika.
W naszym domu zagościło nowe wydanie i od razu chłopakom przypadło do gustu. Jesteśmy już za połową książki i jak tak dalej pójdzie dzień dwa i będzie koniec.
Plastusia przedstawiać chyba Wam nie muszę. Gdybyście zapomnieli to wygląda tak:
Jednak na zakończenie pokażę Wam coś jeszcze. W swoich szpargałach mam trochę różnych dziwnych rzeczy. Między innymi stalówki. Najlepiej tłumaczy się na przykładach, więc by wyjaśnić co to jest stalówka wyciągnęłam z szafki małe pudełeczko po piórze i wysypałam przed chłopakami.
Niestety nie dane nam było dziś spróbować pisać - bo nie mam atramentu.
Ale nadrobimy!
Jako osoba leworęczna nigdy nie miałam przyjemności pisać piórem. Ba! Większość długopisów się u mnie nie sprawdzała.
OdpowiedzUsuńPlastusia pamiętam z dzieciństwa i bardzo go lubię. :)